top of page
Zakopane - Sopot
7-14 sierpień 2013
WYSTARTOWALIŚMY W BIEGU PRZEZ POLSKĘ!
Poniżej przedstawiamy fotorelację z kolejnych dni:
DZIEŃ I
1. Specjalistyczny samochód dostosowany do potrzeb ultramaratończyka.
2. Podróż w przeddzień startu przebiegła spokojnie.
3. Sesja zdjęciowa przed startem.
4. Wystartował (Zakopane Brama Strążyska)
godzina 7.30
W tym momencie żarty się skończyły...
5. Na poczatku było OKEJ :)
6. Serwis działał bez zarzutu.
7. Zaczęło się jednak robić gorąco!
8. W południe był taki upał, że nawet suplementy
nie pomagały.
9. Nie ma czasu na siedzenie - przed Rysiem jeszcze
klikadziesiąt kilometrów zaplanowanych na pierwszą dobę
biegu.
10. 37'C + teren górzysty = pewne
przegrzanie organizmu.
11. Okłady z lodu pomagają i nasz
bohater walczy dalej.
12. Około 80 kilometra biegu wystapił największy kryzys.
Siły przywrócił szybki i intensywny masaż.
13. Kto zna Ryszarda wie doskonale,
że
ON NIGDY SIĘ NIE PODDAJE!
O godzinie 2:47 dotarł do punktu
końcowego pierwszego etapu biegu
pokonując dystans około 120 kilometrów
DZIEŃ DRUGI
DZIEŃ 1,2,3,4 i 5 - zobacz poniżej
1. Start o godzinie 5.30
(Zaczęliśmy dziś dużo wcześniej by
uniknąć biegu w upale.
2. Ruch na polskich drogach jest
utrapieniem biegaczy.
3. Po przebiegnięciu około 35 kilometrów
zaczął doskwierać upał.
4. Kilkudniowy ultramaraton bez
serwisu?
NIE POLECAM!
5. Standardowy masaż nie przyniósł
ulgi spiętym mięśniom.
Skutecznym zabiegiem okazały się
ruchy bierne w stawach.
7. Zachcianki kulinarne
przemęczonego Rysia były dużym
wyzwaniem logistycznym: arbuz,
jagody, maślanka, itd.
Długodystansowcy wiedzą o co chodzi.
7. Kryzys przyszedł po przebiegnięciu
70 kilometrów.
8. Ta sytuacja nie wymaga
komentarza.
9. Efekty przemęczenia i znużenia postawiły w trudnej sytacji
ekipę serwisową.
10. Z pomocą przyszła "torba
lekarska" doktora Michała Gacy.
11. Po konsultacji z lekarzem sportowym ekipy Michałem
Gacą przebiegnięcie ponad 30 kilometrów nocą
nie stanowiło większych problemów.
DZIEŃ TRZECI
1. Biegniemy trasą pielgrzymkową.
(nieco dłuższą od pierwotnie planowanej
ale na życzenie Ryszarda).
2. Nareszcie najtrudniejszy etap trasy został
pokonany. Skończył się również upał.
3. Na trasie występują tereny
wiejskie-rolnicze.
Ryszard czuje się tu jak ryba w wodzie.
4. By wykorzystać sprzyjającą
pogodę unikaliśmy przerw i...
...wszyscy działaliśmy w biegu.
5. W końcu jednak przyszedł moment, w którym nasz
bohater potrzebował chwili wytchnienia.
7. Nie zabrakło też niestety
pewnych przeciwności losu,
które opóźniły bieg.
6. Umiejętnościami "za kółkiem"
wykazał się dziś Karol.
Np. burza z oberwaniem chmury
i inne.
Ostatnie 40 km dzisiejszego dnia
odbyło się w towarzystwie
serwisantów.
Dlatego odcinek
ukończyliśmy "GRUBO"po północy.
20 km z Karolem.
i tyle samo z Przemkiem.
8. Dziękujemy wszystkim za liczne telefony
i wiadomości SMS z pozdrowieniami i życzeniami.
Dodają one otuchy i wsparcia.
Pozdrawiamy.
DZIEŃ CZWARTY
1. Start godzina 8:30. Do biegu dołączyli mieszkańcy
Dąbrówki: Radek Kacprzak z tatą Grzesiem.
2. Od początku biegu padał deszcz.
3. Pierwszy posiłek w ruchu.
Ultramaratończyk może sobie pozwolić na bardzo
kaloryczne przekąski (np. chipsy, słodycze). Jednak
mimo potężnej dawki kalorii Rysio waży już 4 kilogramy
mniej.
4. Serwis również nie próżnuje. Dwie
osoby wykonują czynności przeznaczone
dla co najmniej pięciu.
Pracują też nad relacją internetową z przebiegu
zdarzeń.
5. Nasz maratończyk zaczyna
wyciągać asy z rękawa. Jednym
z nich są specjalne skarpetki nazywane przez
Rysia "antydepresyjnymi".
6. Pierwsza przerwa na odpoczynek miała
miejsce po przebiegnięciu 65 kilometrów.
Oznacza to bardzo dobrą dyspozycję Ryszarda.
7. Masaż obolałych i silnie zakwaszonych
mięśni najwyraźniej przyniósł ulgę...
...a Karol natychmiast zadbał
o uzupełnienie kalorii.
8. Cała sytuacja przyciągnęła
mieszkańców wioski.
9. Rysio biegnie. Serwisantów
niestety dopada już zmęczenie.
(Pracują naprzemiennie).
Chwilami prowadzenie pojazdu serwisowego sprawiało trudności.
10. Kolejny krótki odpoczynek na herbatkę oraz uzupełnienie
zbiornika paliwa w pojeździe serwisowym
marki Peugeot Boxer.
11. Ostatni (nocny) etap dzisiejszego
biegu. Z Rysiem pobiegł
Przemek.
12. Ogromne zmęczenie ale i radość
- dotarliśmy do celu!
Godzina 2:00.
DZIEŃ PIĄTY
1. Start o godzinie 5:00.
Snu było bardzo mało. Rysio wyglądał na
bardzo zmęczonego (odmówił również
spożycia kolacji). Wczoraj wypoczywał bardzo
mało a i dziś nie chciał słyszeć o dłuższych
postojach wypoczynkowych.
2. Do Torunia dobiegł około 8:30.
3. Minutka przerwy na uzupełnienie
płynów,małą sesję i ruszamy trasą
maratonów przez miasto.
4. Za Toruniem śniadanie, ale bardzo krótkie.
Na niedobory potasu strzałem w dziesiątkę okazał się
sok pomidorowy.
Rysiek docenił walory odżywcze tego soku jak nigdy dotąd.
5. Tempo i intensywność biegu dzisiejszego
etapu wprost zadziwiało do tego stopnia...
...że zaczęły się pojawiać obawy:
"CZY ON WYTRZYMA"?
6. Obiad w dniu dzisiejszym cały TEAM miał przyjemność spożyć na plebanii
w Złej Wsi Wielkiej u księdza Wojciecha Murawskiego
(znanego miłośnika i propagatora sportu).
Zraziki pani Hanny Piekarskiej dodały jeszcze większej energii i chęci do biegania.
7. Na trasie dołączyli do Rycha :) przyjeciele maratończycy z Bydgoszczy
Piotr Wojciechowski i Wojtek Meller, którzy towarzyszyli mu w biegu przez 42 kilometry
i 195 metrów (maraton klasyczny).
...i inni przyjaciele.
8. W Bydgoszczy witano Ryśka
z kwiatami i transparentami.
9. Biegiem przez Bydgoszcz
do Więcborka i Wituni.
9. Jeszcze tylko krótki postój u sponsorów biegu Leokadii i Mariana
SEYDAK
na uzupełnienie zbiornika paliwa w pojeździe serwisowym i w drogę.
10. W Osowej Górze dołączyła grupa maratończyków z TKKF Wodnik Więcbork.
11. Masaż okazał się zabiegiem koniecznym (Wojnowo).
12. Część przyjaciół powitała Rysia już w Mroczy i towarzyszyła mu na trasie do Więcborka.
13. W Więcborku o 1:30.
Cały TEAM spędził noc w swoich domach.
bottom of page